poniedziałek, 24 września 2018

29. Będę zajęta....

Będę zajęta przez najbliższe prawie trzy tygodnie. Na tyle przylatuje Jotka . Jutro.
Oczywiście to ja najbardziej cieszę się z jej przyjazdu. Jej rodzina jakby mniej. Tradycyjnie, to nic nowego... My mamy swoje plany , lubimy swoje towarzystwo i już !

Lato się chyba skończyło bezpowrotnie . Oczywiście jak na ten rok. Może to i lepiej. Chyba jestem z tych , którzy lubią  jesień. Bez przesady , ale rzeczywiście lubię . Nie lubię tylko chodzenia z parasolką - brak mi wtedy trzeciej ręki !

Przyzwyczaiłam się do niedzielnych spotkań  u siostry. Nawet już nie protestuję i jadę grzecznie :) Czuję się tam chciana i akceptowana . Oczywiście i oni są u mnie kiedy tylko chcą i mają okazję czy potrzebę. Staram się odwdzięczać jak mogę . śmiejemy się z siostrą , że  za jej  "talerzo-obiady" ja swoimi "szycio-maszyno-godzinami" .  Jak ktoś rozumie o co chodzi to gratuluję :))))

Moja siostra to nauczycielka , do tego  Pani Dyrektor w szkole. Osoba inteligentna ,
wykształcona i ....powściągliwa  niesłychanie......!  Czasami jej myśli są nieodgadnione.....
Przez ostatnie lata pokazała mi , że mogę zawsze na nią liczyć. Do tego , umie powiedzieć mi jak mnie kocha , kiedy ja jej to potrafię powiedzieć. To niesłychana,  nabyta przez nas , przez  ostatnie lata - umiejętność :)))

I tak jakoś ten czas płynie . Cieszę się każdym dniem . Boję się choroby . Starości.
Panicznie nie znoszę lekarzy  (poza dentystą o dziwo ! ) . Ale wybieram się wkrótce na mammografię . Rutynowa kontrola , co dwa lata.  Właśnie dwa lata temu zapisała mnie po raz pierwszy siostra i tego pilnuje.
Więc idziemy :)
Będzie dobrze !




sobota, 8 września 2018

28.Bo nic nie widać

Ostatni czas to dla mnie okres rocznic i smutnych wspomnień . 
Któregoś dnia wracałam z pracy z moją  koleżanką-sąsiadką ,  ona  chciała wejść do sklepu , a ja szłam właśnie na cmentarz . G. sama wspominała  moją córkę , to jak ten czas leci.  i takie tam smuteczkowe  tematy. Pytała mnie też o moją wcześniejszą koleżankę z pracy , która straciła męża i nie pozbierała się psychicznie przez lata, co miało spory wydźwięk . Kiedy już prawie rozstawałyśmy się i każda miała iść w soją stronę usłyszałam mniej więcej takie zdanie "a kiedyś ktoś mnie pytał co u ciebie , bo po tobie to jakoś nie widać " .
Dobrze , że już  zakończyłyśmy tą rozmowę....
Czego nie widać ????  
Mojej rozpaczy ?!  Czy mój ból i cierpienie p o w i n n a m  mieć wypisane na czole ?????
Od trzech lat nie było dnia , kiedy bym nie pomyślała o stracie swojego dziecka . Od trzech lat cierpię . Od trzech lat tęsknię . I nic się nie zmieni do końca mojego życia ! 
Jak powinnam się zachowywać?  W pracy wykonuję swoją pracę najlepiej jak umiem, z nikim się nie kłócę. Staram się być pomocna , miła i uśmiechnięta. Jestem życzliwa , nie plotkuję 
Ale , że co ???? 
Że powinnam ciągle szlochać po kątach ? Powinnam przez 8 godzin zanudzać wszystkich moim cierpieniem ??? Przecież nikogo nie interesuje moje życie i problemy - bo każdy ma swoje !!! 
Czy mając w sercu swój  ból nie mam prawa się uśmiechać , żartować ?  Nie mam prawa normalnie żyć ?  Przecież umartwiając się niczego nie zmienię , nie cofnę czasu ! 
Tego co ja czuję  nie czuje nikt inny poza mną . Rozumiem , że ludzie pytają z życzliwości - bo sama współczuję ludziom w podobnej sytuacji . Ale nie rozumiem tych , którzy oceniają mnie po tym jak wyglądam.... 
Rzeczywiście chodzę uśmiechnięta , rzeczywiście staram się wykorzystać każdy dzień mojego życia najlepiej jak mogę. Po wszystkim co mnie spotkało , postanowiłam , że nie poddam się bez walki, że zawalczę o samą  siebie. Moje życie choć nie ma żadnego celu ani sensu nie będzie ascezą !!!! 
Nie będę się przejmować kimś kto sam tego nie przeżył i  tego nie rozumie , ani tego nigdy nie zrozumie.  Niestety świadczy to o  tym kimś , że jest płytki.... Ale to nie jest już ani moja wina , ani mój problem. 
Dzisiaj spotkałam na cmentarzu , panią , która kiedyś  pracowała na moim piętrze , w innym dziale . Straciła syna 14 lat temu . Świętował Sylwestra i rankiem na zakończenie zabawy wszedł na słup energetyczny .... Spłonął porażony prądem....  Kiedy rozmawiałyśmy poczułam jak bardzo jest mi bliska , jak rozumiemy to co mówimy , jak wiele na łączy  choć tak mało się przecież znamy. 
Mimo to pogodna , uśmiechnięta , chcąca brać jeszcze wiele z życia. To co mamy w sercach jest tylko nasze ..... 
Straciłyśmy tak wiele w życiu  , ale świat istnieje dalej , życie toczy się dalej. 
Miliony ludzi tracą  codziennie bliskich  i swat się nie kończy.
Z powodu naszych biskich też tego nie zrobi.....