poniedziałek, 26 listopada 2018

33. Dzień za dniem

Dzień za dniem tak szybko upływa , że aż czasami nie dowierzam . Ostatni post był dawno temu...
A przecież właściwie w moim życiu już nic się nie dzieje. Nie mam zawirowań miłosnych , nie mam nic ciekawego do napisania... Ale  kiedy piszę , to wiem , że istnieję.  Może kiedyś znowu przeczytam wszystko co napisałam ? Moje życie to praca , siostra i jej rodzina, jakieś życie innych - znajomych , przyjaciół, jakieś drobne sprawy , zakupy , pomoc innym. Czasami mam wrażenie , że moje życie przepływa jak woda przez palce .
Nie poddaję się jednak tak łatwo. Chcę żyć , jak najintensywniej potrafię . Dzisiaj też już wiem , jak bardzo kilka zdarzeń w życiu człowieka potrafi wybić piętno na psychice , a nawet na fizyczności człowieka . To nie czas i lata , ale właśnie te zdarzenia odbiły się na mnie . Widzę ile siły ma jeszcze moja starsza siostra , a jak bardzo ja jestem "starsza" od niej....
Niestety niczego nie zmienię.

Ostatnio rozmawiałam z moją Przyjaciółką  z drugiego końca Polski .Pobiłyśmy rekord - b0 rozmowa trwała prawie cztery godziny :)
Kiedy zadzwoniła nie spodziewałam się , że usłyszę o  końcu jej związku . Kiedy rozwiodła się z pierwszym mężem  , potem wyszła za mąż kolejny raz i to był prawdziwy  wygrany los na loterii - ale zmarł prawie trzy lata  temu .... Ciężko przeszła żałobę , ale znalazła kogoś z kim się związała . Pisałam trochę o tym ,  latem kiedy wyjechałam  z siostrą na wakacje nad morze , spotkaliśmy się razem z nimi . Były plany , opowieści, naprawdę wydawało się , że wszystko jest naprawdę dobrze. No ale nie jest.... Powód , który podała jest prozaiczny - ale jest.  Nie zawsze w grę wchodzi zdrada, przemoc, choroba. Czasami są to błahostki , a jednak męczą człowieka.
I nawet ją rozumiem - dlaczego podjęła taką decyzję , choć szkoda  .

Idą święta . Pora wziąć się za porządki . Małe malowanie mam za sobą. Szwagier naprawdę jest na każde moje życzenie i chwała mu za to . Pomalował , zainstalował w sypialni nowy telewizor , który kupiłam , bo mi w niej  go bardzo brakowało. Poprzedni   jeśli się uda naprawić zabiorą siostrzenice , też będą miały drugi. Już w swoim mieszkanku mają sporo. Nie wprowadzą się na święta , ale po Nowym Roku. Trochę też finansowo dołożyłam "cegiełkę" do ich domku :)

Czas świąt - to fajny czas :) w jakimś stopniu znowu taki czas daje mi radość....



sobota, 3 listopada 2018

32. Odpoczywam

Dzisiaj wyszłam tylko rano na cmentarz z siostrą i dziewczynami . Potem jeszcze wspólna kawa i ciasto, one pojechały , a ja leniuchuję.
Po gonitwie przed  Świętem Zmarłych i przygotowaniach  byłam naprawdę zmęczona.
Ugotowałam wielki garnek bigosu , który okazało się później , że naprawdę zniknął..... : ) upiekłam też  dwa ciasta . Ponieważ mieszkam tuż przy cmentarzu w ten dzień od rana mam pomoc siostry i jej rodziny , więc staram się ich od samego rana godnie przyjąć . Kwiaty , wiązanki , znicze - w naszą piątkę  jest szybko i sprawnie . Tak jest od  19 lat , od kiedy jako pierwszy zmarł ojciec. Później zmarła  moja córka , no i mama.
Wiadomo , że nie ma czasu w tym dniu na gotowanie wystawnych obiadów , ale trzeba coś zjeść . Dlatego szykuję coś sycącego i  takiego , żeby szybko zagrzać i zjeść . Jakieś śniadanie to nie problem , a ciasta do kawy  również wyszły mi w tym roku rewelacyjnie .
Wieczorem dołączyli jeszcze chłopaki siostrzenic i też ich nakarmiłam.
Niestety w piątek musiałam iść do pracy , potem dopiero mogłam zajrzeć na cmentarz na Dzień Zaduszny , który jest równie ważnym dniem jak Wszystkich Świętych.
Tak więc dzisiaj miałam dzień odpoczynku . Obejrzałam zaległe filmy , posnułam się po domu nie robiąc nic konkretnego .
Dawno takiego nie miałam więc sobie wybaczam : )))