Dzień za dniem tak szybko upływa , że aż czasami nie dowierzam . Ostatni post był dawno temu...
A przecież właściwie w moim życiu już nic się nie dzieje. Nie mam zawirowań miłosnych , nie mam nic ciekawego do napisania... Ale kiedy piszę , to wiem , że istnieję. Może kiedyś znowu przeczytam wszystko co napisałam ? Moje życie to praca , siostra i jej rodzina, jakieś życie innych - znajomych , przyjaciół, jakieś drobne sprawy , zakupy , pomoc innym. Czasami mam wrażenie , że moje życie przepływa jak woda przez palce .
Nie poddaję się jednak tak łatwo. Chcę żyć , jak najintensywniej potrafię . Dzisiaj też już wiem , jak bardzo kilka zdarzeń w życiu człowieka potrafi wybić piętno na psychice , a nawet na fizyczności człowieka . To nie czas i lata , ale właśnie te zdarzenia odbiły się na mnie . Widzę ile siły ma jeszcze moja starsza siostra , a jak bardzo ja jestem "starsza" od niej....
Niestety niczego nie zmienię.
Ostatnio rozmawiałam z moją Przyjaciółką z drugiego końca Polski .Pobiłyśmy rekord - b0 rozmowa trwała prawie cztery godziny :)
Kiedy zadzwoniła nie spodziewałam się , że usłyszę o końcu jej związku . Kiedy rozwiodła się z pierwszym mężem , potem wyszła za mąż kolejny raz i to był prawdziwy wygrany los na loterii - ale zmarł prawie trzy lata temu .... Ciężko przeszła żałobę , ale znalazła kogoś z kim się związała . Pisałam trochę o tym , latem kiedy wyjechałam z siostrą na wakacje nad morze , spotkaliśmy się razem z nimi . Były plany , opowieści, naprawdę wydawało się , że wszystko jest naprawdę dobrze. No ale nie jest.... Powód , który podała jest prozaiczny - ale jest. Nie zawsze w grę wchodzi zdrada, przemoc, choroba. Czasami są to błahostki , a jednak męczą człowieka.
I nawet ją rozumiem - dlaczego podjęła taką decyzję , choć szkoda .
Idą święta . Pora wziąć się za porządki . Małe malowanie mam za sobą. Szwagier naprawdę jest na każde moje życzenie i chwała mu za to . Pomalował , zainstalował w sypialni nowy telewizor , który kupiłam , bo mi w niej go bardzo brakowało. Poprzedni jeśli się uda naprawić zabiorą siostrzenice , też będą miały drugi. Już w swoim mieszkanku mają sporo. Nie wprowadzą się na święta , ale po Nowym Roku. Trochę też finansowo dołożyłam "cegiełkę" do ich domku :)
Czas świąt - to fajny czas :) w jakimś stopniu znowu taki czas daje mi radość....
Mam podobne odczucia do Twoich i w sumie nie wiem o czym pisać. Wiele mamy wspólnego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńRównież Cię cieplutko pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zawsze coś nas łączyło :)
Bywam tu często... Szkoda, że tak rzadko pojawia się nowy wpis ;) Nie masz o czym pisać? Molly, też tak mam czasami. Może to nawet nie brak tematu, a brak zainteresowania czymkolwiek. Jakaś pustka, odcięcie się od świata... A przecież świat jest pełen tematów na wpisy. Pocieszmy się, że to przejściowe, więc minie i będzie tych wpisów jeszcze tyle, że nie nadążę czytać :)
OdpowiedzUsuńA z innej beczki...
Co robisz Molly w święta? Bo widzisz... może napiłybyśmy się wreszcie razem kawy? Ja w pierwsze święto będę sama jak palec...
Fifi
No waśnie muszę częściej pisać :) W święta oczywiście jestem u siostry :) Ale ta kawa ciągle mi w głowie siedzi :) coś musimy wymyślić :)
OdpowiedzUsuń