Nareszcie jest zielono , do tego bardzo ciepło. Na mojej "cmentarnej grządce" rosną już tulipany ,które długo czekały na tą wiosnę , a róże puszczają pierwsze pędy i listki. Zrobiłam porządek , posypałam nawozem trawę, wsadziłam kolorowe bratki . To znowu będzie moje zajęcie na całe lato. Cieszy mnie to bardzo.
Taki mój ogódeczek , mniej więcej 3 - 4 m2 , które zagospodarowałam lata temu , bo grób jest na zbiegu alejek , kawałek trawnika z ławeczką otoczony płotkiem i rabatką , 4 krzaki różnych róż , bukszpan , berberys, do tego zmieniam kwiatki , bratki , potem aksamitki i siwe starce, czasami begonie . W tym roku będą pelargonie - dla Mamy , która je uwielbiała i hodowała zawsze na balkonie i w domu.... Trzeba pielić , podlewać , ciąć trawnik . Mieszkam tak blisko , że to nie problem , a raczej właśnie przyjemność . W końcu tam, w tym jednym miejscu mam wszystkich - rodziców i córkę. Kiedy wszystko już kwitnie , jest pięknie , można spokojnie usiąść i na chwilę zatrzymać czas. Być z nimi przynajmniej chwilę.
Są ludzie , dla których takie miejsca są barierą , ja ich rozumiem. Dla mnie to jednak miejsce gdzie jestem stałym bywalcem i traktuję to trochę inaczej.
W sobotę idę na uroczyste przyjęcie z okazji 18 urodzin mojego chrześniaka . Taki mi się trafił jeszcze w życiu "młodzieniec" : )
Poprzedni post był właśnie o jego dziadku....
Oczywiście przygotowałam stosowną kwotę na prezent : ) , ale jeszcze myślę nad jakimś drobiazgiem. Zupełnie nie wiem co to może być....może coś słodkiego , albo może jakiś bukiet z 18 lizakami ? ....długopisami ? Mam już mało czasu , więc jutro muszę coś obejrzeć , wymyślić , zdecydować....
Zastanawiałam się w czy pójść , ale z czeluści szafy wygrzebałam nową , elegancką czarną bluzkę w białe kropeczki z czarną kokardą z tyłu , uszyłam sobie jasnokremową spódniczkę , a do całości mam eleganckie czółenka Solo Femme - zamszowe , w pięknym bordowym kolorze z ozdobną klamerką.
To wyjątkowa okazja , więc pozwolę sobie na ekstrawagancję. Nie chcę iść na czarno , bo przecież mam jeszcze żałobę , ale bluzka to wystarczająco dużo.
Właściwie moja 83 letnia chrzestna , kiedy ją ostatnio odwiedziłam i już wychodziłam , spojrzała na mnie i z wyrzutem powiedziała - " a ileż to ty jeszcze będziesz chodzić w tej żałobie ? "
Od tego dnia staram się wychodzić z tej "ciemności".
Dzisiaj mało kto utrzymuje tą tradycję , po córce dla mnie był to cały rok - co do dnia.
Ale kolejny rok teraz po Mamie to już za dużo..... Minęło 8 miesięcy , więc to i tak długo . Już mi z tym samej ciężko. Nie mówię od razu o kolorach , ale wyciągam granaty , drobne kolorowe rzuciki na bluzkach, szarości i biele....
Zresztą Ona też nie lubiła czarnego , może mi wybaczy.
Wczoraj się dowiedziałam , że Jotka przylatuje w niedziele na dwa tygodnie !
I to jest dopiero news !
Już się cieszę : ) : )
Tak jak wygrzebałaś bluzkę z szafy, tak powoli wygrzebujesz się z dołka.
OdpowiedzUsuńSerdeczności śle.
I wzajemnie :)
OdpowiedzUsuń