środa, 18 kwietnia 2018

17. Wiosna wiosna, ach to ty......

Nareszcie jest zielono , do tego bardzo ciepło. Na mojej "cmentarnej grządce"  rosną już tulipany ,które długo czekały na tą wiosnę ,  a róże puszczają  pierwsze pędy i listki. Zrobiłam porządek , posypałam nawozem trawę, wsadziłam  kolorowe bratki . To znowu będzie moje zajęcie  na całe lato. Cieszy mnie to bardzo.
Taki  mój  ogódeczek , mniej więcej 3 - 4 m2 , które zagospodarowałam  lata temu , bo grób jest na zbiegu alejek , kawałek trawnika z ławeczką otoczony płotkiem i  rabatką , 4 krzaki różnych  róż , bukszpan , berberys, do tego zmieniam kwiatki , bratki , potem aksamitki i  siwe starce, czasami begonie . W tym roku będą pelargonie - dla Mamy , która je uwielbiała i hodowała zawsze na balkonie i w domu....  Trzeba pielić , podlewać , ciąć trawnik . Mieszkam tak blisko , że to nie problem , a raczej właśnie przyjemność . W końcu tam, w tym jednym miejscu  mam wszystkich - rodziców i córkę. Kiedy wszystko już kwitnie , jest pięknie , można spokojnie usiąść i  na chwilę zatrzymać czas. Być z nimi przynajmniej chwilę.
Są ludzie , dla  których takie miejsca są barierą , ja ich rozumiem.  Dla mnie to jednak miejsce gdzie jestem  stałym bywalcem  i traktuję to trochę inaczej.

W sobotę idę na uroczyste przyjęcie z okazji 18 urodzin mojego chrześniaka . Taki mi się trafił jeszcze w życiu "młodzieniec" : )
Poprzedni post był właśnie o jego dziadku....
Oczywiście przygotowałam stosowną kwotę na prezent : ) , ale jeszcze  myślę nad jakimś drobiazgiem. Zupełnie nie wiem co to może  być....może coś słodkiego , albo może jakiś bukiet z 18 lizakami ? ....długopisami ?  Mam już mało czasu , więc jutro muszę coś  obejrzeć , wymyślić , zdecydować....

Zastanawiałam się w czy pójść , ale z czeluści szafy wygrzebałam nową , elegancką czarną bluzkę w białe kropeczki z czarną kokardą z tyłu , uszyłam sobie jasnokremową spódniczkę , a do całości mam eleganckie czółenka Solo Femme - zamszowe , w pięknym bordowym  kolorze z ozdobną klamerką.
To wyjątkowa okazja , więc  pozwolę sobie na ekstrawagancję.  Nie chcę iść na czarno , bo przecież mam jeszcze żałobę , ale  bluzka  to wystarczająco dużo.
Właściwie moja 83 letnia chrzestna , kiedy ją ostatnio odwiedziłam i już wychodziłam , spojrzała na mnie i z wyrzutem powiedziała  - " a ileż to ty jeszcze będziesz chodzić w tej żałobie ? "
Od tego dnia staram się wychodzić z  tej  "ciemności".
Dzisiaj mało kto utrzymuje tą tradycję , po córce  dla mnie był to cały rok - co do dnia.
Ale kolejny rok teraz po Mamie to już za dużo..... Minęło 8 miesięcy , więc to i tak długo . Już mi z tym samej ciężko. Nie mówię od razu o kolorach , ale wyciągam granaty , drobne kolorowe rzuciki na bluzkach, szarości i biele....
Zresztą Ona też nie lubiła czarnego , może mi wybaczy.

Wczoraj się dowiedziałam , że Jotka przylatuje w niedziele na dwa tygodnie !
I to jest dopiero news !
Już się cieszę : ) : )

2 komentarze:

  1. Tak jak wygrzebałaś bluzkę z szafy, tak powoli wygrzebujesz się z dołka.
    Serdeczności śle.

    OdpowiedzUsuń