Wspominałam , że tuż po Mamie pożegnaliśmy jej najlepszą Przyjaciółkę - R.. Osobę sporo młodszą od mojej Mamy -bo o 10 lat. Choć to nie rodzina , ale bliscy ludzie , a ich jedyny syn od maleńkości u nas właściwie się wychowywał, kiedy ona pracowała w systemie zmianowym , a mąż R. pracował za granicą przez wiele lat. Nie mieli tu żadnej rodziny ani bliskich , którzy by pomogli. Tym sposobem M. jest właściwie dla mnie jak młodszy brat.
Jakże ludzkie życie często bywa pozorne , jakże powierzchowne ...
Na pogrzebie działy się sceny dantejskie .
Małżeństwo z ponad czterdziestoletnim stażem , majętne , kochające się . Męża rozpacz była bezgraniczna , rodziła milion obaw i pytań jak On będzie żył dalej ? Czy sobie czegoś nie zrobi ? Rzadko kiedy widuje się taką rozpacz.... Serce się wszystkim kroiło w tym kulminacyjnym momencie....
Syn wiadomo było , że oczko w głowie matki , która zawsze była dla niego wsparciem i kochała bezgranicznie , więc dla niego to wielkie i trudne przeżycie.
A był to listopad.....
Chyba nie minął miesiąc kiedy M. odkrył , że ojciec siedzi w samochodzie zaparkowanym w garażu i przez telefon prowadzi rozmowy. Nie minęły dwa miesiące kiedy ojciec mówi , że on wszystko co cenne to już wyniósł z domu i pozbawi go darowanej 20 lat wcześniej połowy domu (piętra- rodzice mieli parter) . Kiedy w domu są awantury o wszystko , o psa , o pożyczone z garażu drobne narzędzia itp. itd.
Najpierw sam zaczął znikać .... Potem były już konkretne podejrzenia.
Dużo i długo by tu opisywać co się tam działo i teraz dzieje....
Po czterech miesiącach w domu , na parterze, pojawiła się kobieta . Bezpardonowo . Ze ściereczką sprzątała kurze, kiedy M ją zobaczył chciał dostać szału ..... Babsko zajęło miejsce jego Matki !
W Wielką Sobotę już stała przy grobie swojej "poprzedniczki".......
Ja rozumiem , że może chce sobie życie jeszcze ułożyć . No , rozumiem... Ale po co ta walka z synem ? Jedynym synem. Po co ta gra na tym pogrzebie ??? Hipokryta.... ?
Wszyscy jesteśmy zaskoczeni... , że to jakoś tak wyszło.... niesmacznie .
Cztery miesiące po pogrzebie UKOCHANEJ żony ????
W końcu w przysiędze małżeńskiej jest "aż do śmierci".... i ani chwili dłużej ?
W końcu w przysiędze małżeńskiej jest "aż do śmierci".... i ani chwili dłużej ?
Znałam R. i była mi bardzo , bardzo bliska. Czuję się przez jej męża zwyczajnie oszukana -w jej imieniu !
Jak to powiedziała żona M. - teściowa się w tym grobie nie przewraca - ona się tam turla !!!!!
Czy ta miłość przez te wszystkie lata nie była prawdziwa ?
Jakoś nie umiem sobie tego poukładać. Jestem z tym na bieżąco , bo M. nie ma nikogo bliskiego, kto by go chociaż wysłuchał, a ja jestem matką chrzestną u jego starszego syna , do tego za dwa tygodnie będzie jego 18-tka.
Pewnie tak się często w życiu się dzieje w wielu rodzinach , ale dopóki to nie dotyczy kogoś bliskiego, to patrzymy na to jakby inaczej.
A może to ja mam takie staroświeckie poglądy ?
Czy ta miłość przez te wszystkie lata nie była prawdziwa ?
Jakoś nie umiem sobie tego poukładać. Jestem z tym na bieżąco , bo M. nie ma nikogo bliskiego, kto by go chociaż wysłuchał, a ja jestem matką chrzestną u jego starszego syna , do tego za dwa tygodnie będzie jego 18-tka.
Pewnie tak się często w życiu się dzieje w wielu rodzinach , ale dopóki to nie dotyczy kogoś bliskiego, to patrzymy na to jakby inaczej.
A może to ja mam takie staroświeckie poglądy ?
yyyyyyy...yyyyyyyy...chyba mnie zatkało i nie wiem co napisać
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Ja nawet nie wiem co myśleć...?
Usuń