niedziela, 8 kwietnia 2018

16. "Aż do śmierci".... i ani chwili dłużej ?

Wspominałam , że tuż po Mamie pożegnaliśmy jej najlepszą Przyjaciółkę - R.. Osobę sporo młodszą od mojej Mamy -bo o 10 lat. Choć to nie rodzina , ale bliscy ludzie , a ich jedyny syn od maleńkości u nas właściwie się wychowywał, kiedy ona pracowała w systemie zmianowym , a mąż  R. pracował za granicą przez wiele lat.  Nie mieli tu żadnej rodziny ani bliskich , którzy by pomogli. Tym sposobem M. jest właściwie dla mnie jak młodszy  brat. 
Jakże ludzkie życie często bywa pozorne , jakże powierzchowne ...

Na pogrzebie działy się sceny dantejskie .
Małżeństwo z ponad czterdziestoletnim stażem , majętne , kochające się . Męża rozpacz była bezgraniczna , rodziła milion obaw i pytań jak On będzie żył dalej ? Czy sobie czegoś nie zrobi ? Rzadko kiedy widuje się taką rozpacz.... Serce się wszystkim kroiło w tym kulminacyjnym momencie.... 

Syn wiadomo było , że oczko w głowie matki , która zawsze była dla niego wsparciem i kochała bezgranicznie , więc dla niego to wielkie i trudne przeżycie. 

A był to listopad.....
Chyba nie minął miesiąc kiedy M. odkrył , że ojciec siedzi w samochodzie zaparkowanym w garażu i  przez telefon prowadzi rozmowy. Nie minęły dwa miesiące kiedy ojciec mówi , że on wszystko co cenne to już wyniósł z domu i  pozbawi go darowanej 20 lat wcześniej połowy domu  (piętra- rodzice mieli parter)  . Kiedy w domu są awantury o wszystko , o psa , o pożyczone z garażu drobne narzędzia itp. itd.
Najpierw sam zaczął znikać .... Potem  były już konkretne podejrzenia. 
Dużo i długo by tu opisywać co się tam działo i teraz dzieje....

Po  czterech miesiącach  w domu  , na parterze,  pojawiła się kobieta .  Bezpardonowo . Ze ściereczką sprzątała kurze, kiedy M ją zobaczył chciał dostać szału ..... Babsko zajęło miejsce jego Matki !
W  Wielką Sobotę  już stała przy grobie swojej "poprzedniczki"....... 

Ja rozumiem , że może chce sobie życie jeszcze ułożyć . No , rozumiem... Ale po co ta walka z synem ? Jedynym synem.  Po co ta gra na tym  pogrzebie ???  Hipokryta.... ?

Wszyscy jesteśmy zaskoczeni... , że to jakoś tak wyszło.... niesmacznie . 
Cztery miesiące po pogrzebie  UKOCHANEJ żony ????
W końcu w przysiędze małżeńskiej jest "aż do śmierci"....   i ani chwili dłużej ? 

Znałam R. i była mi bardzo , bardzo bliska.  Czuję się przez jej męża  zwyczajnie oszukana -w jej imieniu ! 
Jak to powiedziała żona M. - teściowa się w tym grobie nie przewraca - ona się tam turla !!!!!
Czy ta  miłość przez  te wszystkie lata nie była prawdziwa ?
Jakoś nie umiem sobie tego poukładać.  Jestem z tym na bieżąco , bo M. nie ma nikogo bliskiego,  kto by go chociaż wysłuchał, a ja jestem matką chrzestną u jego starszego syna , do tego za dwa tygodnie będzie jego 18-tka.
Pewnie tak się często w życiu się dzieje w wielu rodzinach  , ale dopóki to nie dotyczy kogoś bliskiego, to patrzymy na to jakby inaczej. 

A może to ja mam takie staroświeckie poglądy ? 








2 komentarze:

  1. yyyyyyy...yyyyyyyy...chyba mnie zatkało i nie wiem co napisać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie. Ja nawet nie wiem co myśleć...?

      Usuń