Ostatnio sporo czasu spędziłam z Jotką . Byłyśmy w kinie , na zakupach , spędziłyśmy czas na pogaduszkach w domu, pijąc kawę . Dzisiaj również spędziłyśmy wspólne popołudnie. Chyba ostatnie , bo w sobotę odlatuje, więc jeszcze zostały jej ostatnie sprawy , rodzice , pakowanie. Jeszcze usłyszymy się przez telefon , potem znowu zostanie nam Skype.
Wszystko w życiu ma swoje dobre i złe strony.
Nic nie zastąpi wspólnych spacerów czy zakupów , wspólnego picia kawy. To oczywiste.
Niestety , rozmawiając o wszystkim i niczym , czasami choćby niechcący rozmowa porusza temat , który na mnie działa...jak działa. Temat Strusia. Przecież to jej brat - ja to rozumiem. Takie zwykłe , prozaiczne sprawy ,jak to w życiu - trudno tu wszystko pisać. Czasami naprawdę bezwiednie człowiek coś mówi, opowiada…. Jeden z wielu przykładów - kiedy zamówiłam bilety do kina - Jotka bardzo chciała pójść na " Kler ", film wiadomo , na czasie - Jotka nawet nie wiedziała o tym na kiedy i gdzie ,a nawet że już je zamówiłam . Kiedy się spotkałyśmy i jej powiedziałam co i jak - okazało się , że Struś ze swoją Miłością również idą ..... Kiedy jej się pochwalili , wspomniała im ,że my też chcemy iść , wtedy powiedzieli żeby się pospieszyć bo ciężko o bilety.... Wtedy nie wiedziała , że ja już je mam. Kiedy mi to powiedziała prawie umarłam. No dobrze , że intuicja mi podpowiedziała , żeby wybrać na szelki wypadek inne kino i godzinę ,której on na pewno by nie wybrał. Ktoś z góry pewnie nad tym czuwał....
Kiedy Jotka jest w Anglii jej kontakt ze Strusiem jest sporadyczny , więc ja psychicznie odbieram to inaczej. Mamy wiele tematów do rozmowy , w końcu jej życie kręci się tam , a nie tutaj , czasami bywa słabe połączenie , więc nie ma - a przynajmniej zdecydowanie jest mniej - sytuacji gdzie mógłby być poruszony jego temat.
Wiele razy wspominałam już , że chciałabym zakończyć tą znajomość , przyjaźń...
Przez to , że trwa od wielu lat jest dość głęboka -a ja nie umiem.....
Jednocześnie zdaję sobie sprawę , że przyjaźniąc się z nią nigdy nie uwolnię się od Strusia !!!
Minęło tyle czasu , że uznałam już , że to co było - to było ! Wiem , że ma swoje życie , swoją wielką miłość , o którą tak dzielnie walczyli oboje z tą....jak jej tam.... . Być może są bardzo szczęśliwi im mogę im tylko pogratulować i pozazdrościć. Ok ! Zycie jest jakie jest. Ale ja nie chcę o nim , o nich myśleć ,słuchać !!! Taka sytuacja wcale niestety w tym mi nie pomaga ……
Zupełnie nie wiem jak z tego wybrnąć.....
Kiedy Jotka odleci trochę się znowu jakimś sensie uspokoję
Ciężka sprawa.
OdpowiedzUsuńNo fakt…… Jestem w kropce : (
Usuń