sobota, 5 stycznia 2019

36. Spokojny początek.

Nastał kolejny Nowy Rok.
Zaczęty w gronie rodzinnym ,  to był spokojny i radosny początek.
Nie mam żadnych  postanowień noworocznych -biorę to co los przyniesie.
Nie mam żadnych oczekiwań , ani marzeń - niczego przecież nie muszę.

Dzisiaj od samego rana pięknie sypał śnieg. Zima w końcu....
Od rana nie wychodziłam nawet z domu. Wszystko co potrzebne mam , a w taką pogodę pójście na cmentarz niestety muszę sobie odpuścić Postanowiłam więc zabrać się za coś pożytecznego .

Rozłożyłam maszynę do szycia i do 16 - tej  tworzyłam.....
Zawsze to lubiłam , a od czasu kiedy kupiłam  porządną maszynę szycie naprawdę daje mi dużo radości : )
Już jako kilkuletnie dziecko miałam jako jedyna w rodzinie  pociąg do szycia . Szyłam lalkom ubranka , sukienki i inne , a nawet płaszcze obszywane futerkiem ( !) .
Jednocześnie patrzyłam z uwielbieniem na moją Babcię , która dziergała na drutach . Kiedy znalazłam  gdzieś u ojca  długie gwoździe próbowałam ją naśladować . Wtedy chyba Babcia dostrzegła mój potencjał i nauczyła mnie tego fachu na   prawdziwych drutach skarpetkowych  !
Będąc jeszcze w podstawówce dziergałam sobie bluzki i swetry , a chyba gdzieś w okolicy szóstej klasy nadarzyła się okazja - a wtedy niczego w sklepach nie było - dostałam od ojca najprawdziwszą maszynę do szycia  Łucznik 466 ! Ba ! z obudową szafkową na połysk wysoki : )))  Do dzisiaj ją wspominam.
Szyłam wszystko i wszystkim : ) Maszyna też : )  Nie miało znaczenia czy to firanka czy skóra z kożuchem włącznie . Kiedy urodziłam córkę miała sukieneczki i wszystko inne co tylko potrafiłam uszyć - bo  w sklepach niczego nie było. Wtedy poszłam nawet na kurs szycia . Doszłam jednak do wnioski ,że sama więcej potrafię .
Pamiętam rzeczy które szyłam , głównie sobie i siostrze , sukienki , garsonki czy spódnice... Wspominam je z rozrzewnieniem :)
Kiedy w sklepach zaczęło się pojawiać wszystko , nie było już takiej potrzeby . Szyłam tylko co to było akurat bardzo potrzebne , coś naprawić , skrócić  i takie tam. Potem maszyna  się zepsuła , miałam inną od koleżanki , ale to już nie to ….
Kiedy pogoniłam Strusia kupiłam swoją  "fruzię" , choć nie była tania to jest moją największa miłością :))) Nie żadną  taką z marketu , tylko od  profesjonalnego dystrybutora.
Do drutów wróciłam też po długich  latach . Jeszcze za czasów Strusia , głównie wtedy kiedy ciągle na niego czekałam..... Dziergam - bo lubię , bo to kocham ! Jakiś sweterek  choćby tylko do założenia w domu - ale daje mi radość tworzenia . Często je zabierała mi moja córka . Przychodziła przymierzała i już był … jej  : )
Zawsze ubolewałam nad tym ,że nie przejęła moich zdolności artystycznych , a potem byłam najszczęśliwsza na świecie , kiedy spod jej rąk wychodziła cudowna biżuteria . Myślałam sobie wtedy - a jednak !  Czasami wyciągam te cuda i przyglądam się z podziwem na te np. mikroskopijne koraliczki złożone w cudowny naszyjnik czy bransoletkę.
Każdy powinien mieć jakąś pasję , jakieś hobby . Taka była i  jest moja pasja .
To coś co daje mi radość , spokój , poczucie , że coś robię , dla kogoś czy dla siebie.
Dzisiaj to siostrzenice zapewniają mi to poczucie w punkcie - "dla kogoś"  .
- Ciociu , uszyjesz nam fartuszki  z tego materiału  od Babci ? 
- Ciociu , kupiłyśmy sobie spodenki , ale tutaj są  jakby trochę za  duże.... ?
- Ciociu... uszyjesz nam firanki / obrus / poduszeczki..... ??? 
- Ciociu , a z tego to uszyjesz nam siateczki na zakupy  ?
I takie tam trylion pomysłów : )
No więc szyję , szyję  :)





2 komentarze:

  1. Tej umiejętności szycia bardzo Ci zazdroszczę. Uszyłam trochę rzeczy, ale co się przy tym nabiedziłam...! Frajdę natomiast sprawiały mi robótki na drutach.
    Nie jest to już moją pasją, gdyż inne zajęcia wyparły to cudne "miganie" drutami, gdy człowiek się wyciszał spoglądając na efekty swej pracy ;)

    To bardzo ważne, żeby czuć się potrzebną, a Ty znalazłaś swój azyl :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To coś co pozwala mi zająć się czymś tak dosłownie i bez reszty , żeby nie myśleć o niczym innym , wyłączyć się i zapomnieć. To rzeczywiście taki mój azyl. Pozdrawiam Cię serdecznie Ariadno :)

      Usuń