Minęło 9 tygodni mojego siedzenia w domu - czyli pracy zdalnej.
W zasadzie dla mnie nic się nie zmieniło pod względem pracy , zmienił się tylko lokal i trochę godziny.... Rano nie trzeba tracić czasu na dojazd , po wstaniu można uruchomić komputer , a w międzyczasie ogarnąć siebie , naszykować śniadanie i zacząć pracę, Trochę trudniej ją skończyć... No bo się jest w domu , bo jeszcze tylko ktoś potrzebuje to i tamto , jeszcze tylko to....i.. !
Z wiadomych powodów pracodawca uruchomił "ograniczony czas pracy" - początkowo pomysłem było 20% , potem okazało się , że na szczęście tylko 10%. Oczywiście pensję też.
No trudno. W takim układzie 2 wolne dni , niepłatne. Ale te wolne dni i tak były pracujące, bo z moim zastępstwem jest problem , więc czuwałam , pomagałam , podpowiadałam i sprawdzałam.
Wczoraj po południu odwiozłam cały sprzęt . Wracam od poniedziałku do normalnego trybu pracy.
Natychmiast poczułam ulgę , a pozbyłam się uczucia , że ciągle jestem napięta , w stanie ciągłej gotowości do pracy , tego , że ktoś zadzwoni i czegoś zechce o niewiadomej godzinie....
Jestem w pracy , mija godzina zakończenia i wychodzę , zamykam drzwi i zamykam myśli o pracy. Nie mam dostępu do systemu i programów .Mój dom jest znowu mim domem, a nie twierdzą osieciowaną , oprogramowaną i obłożoną dokumentami.
I dobrze.
Boję się oczywiście jak każdy , ale każdy nie ma innego wyjścia jak - żyć dalej.
Witaj więc świecie znowu !
sobota, 30 maja 2020
sobota, 28 marca 2020
42. Zdalna jestem.
Po tym , kiedy napisałam w niedzielę swojego posta , o tym jak jestem wściekła w poniedziałek rano spotkałam swoją szefową . Kiedy jechałyśmy windą nie można było ominąć tematu nr 1 naszych czasów. Nie omieszkałam powiedzieć jej głośno swojego zdania - ja jeżdżę środkami komunikacji miejskiej , z przesiadką . Ograniczyłam już swoje narażanie się i połowę drogi idę na nogach , drugiej połowy - tramwaju , już nie bardzo mogę , bo musiałabym iść godzinę do pracy. Dwie koleżanki z pokoju też korzystają z tramwaju.... Jedna z nich też później poszła do Szefowej na rozmowę.
Chyba trochę się przebudziła, koło południa była już decyzja , że kto chce może iść na zdalną pracę.
Pozostała organizacja. Tu już samodzielna decyzja. Czekać na zakupionego przez firmę laptopa , uruchomienie go i przystosowanie przez informatyka ? Czas...czas goni... Może zabrać sprzęt z biurka ? czym przewieźć , czy zadziała ?
Z moją koleżanką/sąsiadką postanowiłyśmy przełożyć sprawę na wtorek , żeby dobrze się przygotować, We wtorek moje siostrzenice po swojej pracy przyjechały po nas ,zapakowały nasz sprzęt z biurek .Dziewczyny pomogły mi wszystko wnieść. Zabrałyśmy swój pracowniczy sprzęt. W moim przypadku z powodu specyficznego stanowiska laptop nigdy nie wchodził w grę , a brak drukarki i skanera to niewyobrażalna sprawa .
Całe popołudnie montowałam stanowisko pracy w sypialni - na szczęście mam biurko . Potem na telefon z informatykiem było uruchomienie . Milion problemów . Komputer stacjonarny , ale mam router . Na wi-fi nie pójdzie... Jak to podłączyć ??? Do dostawcy netu , znowu do informatyka. Reeety….
Po wielu trudach - zadziałało . Teraz mam wi-fi na swoim laptopie i stacjonarny komp.
Rano niestety była niespodzianka - nic nie działa ! o co chodzi ?
Spokojnie coś w firmie na serwerze . Po kilku godzinach wszystko poooszło ! Programy firmowe działają !
Pracuję pełne 8 godzin , a nawet więcej , dokładnie tak samo jak w firmie , kompletnie nic się dla mnie nie zmieniło , może tyle , że używam prywatnej komórki - tak podpisałyśmy .Mam nie limitowane połączenia na szczęście .
ALE JESTEM W DOMU !
Wyszłam dokładnie dwa razy.
W środę na cmentarz bo były Mamy imieniny . I dzisiaj rano o godz. 6-tej - również na cmentarz oraz do sklepiku po ostatnie zakupy. Teraz tylko takie wyjścia mi zostały , zresztą na cmentarzu nie ma w ogóle ludzi …. tych żywych oczywiście !
Cmentarz mam 100m od domu, kawałek nawet widzę z okien , i to mnie cieszy . To miejsce dla mnie nadzwyczaj szczególne jak wiecie i za żadne skarby świata nie wyprowadziłabym się teraz nigdzie.
Teraz świat jest inny … będzie inny... już nie będzie tak samo.... zawsze już będzie obawa ?
Chyba nikt z nas się tego nie spodziewał. Staram się jakoś narzucić sobie rytuały dnia , wstaję i szykuję się jak do pracy , nawet się maluję , szykuję śniadanie , kawę - tak jak w pracy. Potem obiad i jakieś domowe zajęcia - codziennie planuję , że coś zrobię . Trochę narobiłam w oglądaniu nagranych filmów.... Jak tu nie zwariować teraz ?
A jak Wy sobie radzicie psychicznie ?
niedziela, 22 marca 2020
41. Trudny czas
Nastał trudny czas. Dla wszystkich.
Dzisiaj jestem , a jutro... kto to wie ?
Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu, a niewiele się zmieniło .
Może tyle , że w pracy jest co raz gorzej. Nigdy nie pracowałam w takim trybie , nigdy nie mieliśmy takich właścicieli - i takich decydentów. Nawet nie chcę tutaj pisać , bo brak słów i nerwów.
Może tylko tyle - wychodzę tak zmęczona i otumaniona , że nawet nie potrafię się skupić na tym co kupić żeby przeżyć.... Kładę się spać czasami o 20-tej.... Weekend mija za to tak szybko , że aż żal.
Smutne jest to , że nie będzie lepiej, tym bardziej , że decydenci nie mają zielonego pojęcia o prowadzeniu firmy produkcyjnej , tak dużej i tak specyficznej. Chaos , chaos ,chaos. Zwyczajnie mówiąc - burdel. No i kropka.
Od tygodnia część pracowników biurowych pracuje zdalnie.
Mój Dział - nie .
Jeden dyrektor potrafi podjąć decyzję - inny - nie !
Nie podejrzewam żeby w tym tygodniu było inaczej …..
Nic , tylko padniemy na tych biurkach....
Poza tym , choć moje życie jest bardzo nudne , to cieszę się , że żyję .
A Wam życzę zdrowia !
Dzisiaj jestem , a jutro... kto to wie ?
Od ostatniego wpisu minęło trochę czasu, a niewiele się zmieniło .
Może tyle , że w pracy jest co raz gorzej. Nigdy nie pracowałam w takim trybie , nigdy nie mieliśmy takich właścicieli - i takich decydentów. Nawet nie chcę tutaj pisać , bo brak słów i nerwów.
Może tylko tyle - wychodzę tak zmęczona i otumaniona , że nawet nie potrafię się skupić na tym co kupić żeby przeżyć.... Kładę się spać czasami o 20-tej.... Weekend mija za to tak szybko , że aż żal.
Smutne jest to , że nie będzie lepiej, tym bardziej , że decydenci nie mają zielonego pojęcia o prowadzeniu firmy produkcyjnej , tak dużej i tak specyficznej. Chaos , chaos ,chaos. Zwyczajnie mówiąc - burdel. No i kropka.
Od tygodnia część pracowników biurowych pracuje zdalnie.
Mój Dział - nie .
Jeden dyrektor potrafi podjąć decyzję - inny - nie !
Nie podejrzewam żeby w tym tygodniu było inaczej …..
Nic , tylko padniemy na tych biurkach....
Poza tym , choć moje życie jest bardzo nudne , to cieszę się , że żyję .
A Wam życzę zdrowia !
Subskrybuj:
Posty (Atom)