środa, 24 stycznia 2018

2. Podsumowanie - część pierwsza - do 2010r.

Pora zamknąć pewien rozdział w życiu. Pora zamknąć poprzedniego bloga.
Bloga , w którego włożyłam całe swoje serce . Wiele się przez te lata przecież wydarzyło.
W większości był to blog poświęcony mojemu "związkowi"  ze Strusiem, choć i innym sprawom i osobom...
Czytałam po kolei każdy wpis , po czym go usuwałam. Razem ponad 420 wpisów. Czasami potrzebowałam kilku dni żeby zacząć czytać dalej.
Czasami trudno było ,bo łzy same płynęły.  Trudno było, ale zmierzyłam się z tym. I nie żałuję.
Tak czytając sobie dopiero teraz wiele rzeczy poukładało mi się w logiczną całość i wiele domysłów się potwierdziło, choć widzę to teraz , już po czasie. Czytając utwierdziłam się w swoim słusznym postępowaniu. W tym co zrobiłam ze swoim życiem.
Podsumowałam sobie to swoje własne życie.
To dobry koniec na zamknięcie  i dobry początek nowego bloga.

Początki -  do 2010r.

Nie pamiętam już kiedy zaczęłam pisać... Było to bardzo dawno temu , zanim poznałam Strusia , a więc na pewno przed 2005r. Takie pisanie o niczym... Wtedy też zakończył się jakiś etap mojego życia i zdążyłam się pozbierać. Chciałam kogoś poznać, w końcu byłam jeszcze  młoda : ) No i tak poznałam Strusia... we wrześniu  2005r. Zimą ,na początku stycznia kolejnego roku  po prostu ...został ! Z jedną torbą , jedną parą spodni ,może miał  ze dwie koszulki , jakieś kosmetyki.... Ok. no miał samochód !
Nie bałam się , bo okazało się poniekąd dość dobrze znam jego bliską rodzinę....
Zawsze miałam poczucie , że gdzieś jest ktoś....ktoś , kto jest moją drugą połówką...  I gdyby nie  inne wydarzenia  , to uczucie to ,  byłoby czymś naprawdę pięknym. 
Każdy przecież potrzebuje  miłości , tej drugiej osoby , drugiej połówki.....  
Nie po drodze było mi z facetami , miałam dziecko do wychowania , a kiedy już mogłam zając się sobą moje najlepsze lata po prostu przeminęły.
Była  więc to dla mnie nowa w życiu sytuacja ,bo uczyłam się życia we dwoje. Nigdy tego nie znałam.... Mimo, że miałam kiedyś męża , to nigdy nie doświadczyłam normalnego małżeństwa , prowadzenia domu , życia razem. On tez był w bardzo podobnej sytuacji... . Początki były nawet bardzo miłe. Chyba byłam zauroczona , może zakochana ? Sama nie wiem.   Zdarzyło się dużo naprawdę dobrych rzeczy , poznałam smak życia we dwoje , mogłam wyjechać z nim  zwiedzać świat - bo takie były wtedy okazje i możliwości. Nie byłam już  dziewczyną , postrzeganą  jako samotna  rozwódka z dzieckiem...

W większości przez te lata  było poprawnie ,choć już wiosną zdarzyło się coś co powinno mnie zaniepokoić i tak też było , ale wtedy uwierzyłam w bzdurne wyjaśnienia... To był mój pierwszy błąd.

Miał koleżanki , robił dodatkowe studia, czasami były jakieś „kawki” , które tłumaczyłam sobie na wiele sposobów. Sobie samej……. Ale jeszcze  były to czasy świetności.
Jeszcze wtedy miałam nadzieję , jeszcze wtedy było więcej plusów niż minusów tego "związku".
Potem już bywały różne  sytuacje dające do myślenia. Ja byłam jak w potrzasku - buntująca się i szarpiąca z życiem nastoletnia choć już dorosła córka - mama -praca- i on....
Mimo wszystko czerpałam jakąś radość z tego związku i pisałam o nim  w cudowny sposób. 

Kiedy odkrył tego bloga  , dla mnie to był koniec świata ! Byłam  wystraszona ...Kiedy sam przeczytał jak  wiele o nim napisałam dobrego i jak bardzo był dla mnie całym światem wszystko wróciło do normy ale bloga usunęłam.

Przeniosłam się  jednak w inne miejsce i byłam już ostrożna. 





2 komentarze:

  1. No ja własnie chciałam uniknąć tych wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdybym nie przeczytała tego miałabym do siebie żal . Męczyłoby mnie to. Każdy jest inny , więc i Twoja droga jest dobra :)

    OdpowiedzUsuń