Praktycznie idę przez całe życie sama .Taka singielka , panna z odzysku , rozwódka , samotna , wolna czy jak tam zwał.... Moje małżeństwo trwało tylko dwa lata, a związek-nie-związek ze Strusiem prawie jedenaście lat. Mam więc szerokie pojęcie o tym , jak się na taką osobę patrzy.
A patrzy się , oj patrzy się ! .... w zasadzie dziwnie , sarkastycznie , insynuacyjnie , przeważnie
z dwuznacznym podtekstem i niewybrednym dowcipem.....
Tyle , że tak się patrzy tylko w okresach "wolnych" , czyli pomiędzy związkami , jakie by one nie były . Dobre , złe , czy nieudane , no ale przecież jak na stanie jest osobnik płci męskiej ,to jakoś to patrzenie przychylniejsze . Nieistotne jaki ON. No byle był.
Jak go brak zmienia się pogląd i punkt widzenia mojej osoby.....
Głównie to właśnie przez płeć przeciwną.....
Nie , nie wydaje mi się.
Ja to sprawdziłam i wiem.
W ubiegłym tygodniu było święto , więc wolny dzień dla wszystkich i z siostrą i jej rodziną wybraliśmy się w podróż odwiedzić groby jednych i drugich dziadków i innych bliskich . Miejscowość oddalona sporo od naszego miasta , więc bywamy tam w miarę możliwości . Przy okazji wstąpiliśmy do rodziny .
Miłe , rodzinne spotkanie . Do momentu , dopóki w niewybredny sposób zostaję zapytana wprost i powiedzmy - ładnie to tutaj ujmując- o mój status....
Kiedy odpowiadam , że nikogo nie mam i nie chcę ,słyszę tekst , który wprawia mnie , nie tylko w osłupienie ale i w zażenowanie..... No oczywiście osoba , która go wypowiada jest rozbawiona .....
Ja niestety nie.
Chyba nawet nie chcę tego tu przytaczać. Było to na tyle dotkliwe , że zapamiętam do końca życia.
I to doprawdy nie jest jakiś przypadek. Tak bywa często. Akurat tutaj był to syn mojej kuzynki , człowiek młody , równolatek mojej córki... Gdyby nie to , że to bliska rodzina , do tego naprawdę rodzina , z którą jestem związana od dzieciństwa , pewnie bym tego tak nie zostawiła .
Tym razem więc "opuściłam zasłonę miłosierdzia".
W przypadku pań , bywa to mniej rubaszne , co nie znaczy , że mniej bolesne. Oczywiście pań , które mają na stanie męża. Nieistotne jakiego . No ale one MAJĄ , a ja - NIE !
Myślałam , że świat się zmienia , idzie z postępem , że ludzie mądrzejsi , inteligentniejsi , tolerancyjni .....
Pewnie trochę tak. Technika , zbrojenia , kosmos....
No ale w tej kwestii jakoś od wieków - nie !
Ja nie czuję sie gorsza, tylko dlatego, że jestem sama. Wolę byc sama, niż z byle kim. Nie przejmuje się zbytnio tego typu docinkami. Swoje przeszłam i nie zamierzam byc z kimś pod publikę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ja też wolę być sama niż z byle kim , nikogo już nie chcę , ale doprawdy - na szczęście tylko czasami - nerwy mi puszczają na takie jak opisałam , głupie myślenie ludzi dookoła. Staram się właśnie takich ludzi unikać , niestety czasami się zwyczajnie nie da.... Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń