piątek, 2 lutego 2018

5. Życie jest jak bańka mydlana..

Życie jest tak nieprzewidywalne , zaskakuje szybkimi zwrotami akcji , scenariuszami jakimi sami nigdy byśmy nie wymyślili... Raz lepszymi raz gorszymi.....
Kiedy otrzymałam telefon z tą informacją zrobiło  mi  się bardzo  smutno...

Dzisiaj pożegnaliśmy kolegę ,z którym kiedyś pracowaliśmy .
Mój rocznik.... W niedzielę miałby swoje kolejne urodziny.
Dusza człowiek ,ciepły , uczynny , miły... No fajny....
Życie trochę go pokonało jednak na własne życzenie. Ale ludzie są tylko ludźmi.
Kiedy odszedł z pracy już był poważnie chory .
Kiedy moja Młoda była któregoś razu w szpitalu spotkałam go tam  , również jako pacjenta.... Paskudne choróbsko zwyciężyło.
Między innymi była i ta cholerna cukrzyca...
Troje dzieci wkraczających w dorosłość. Szkoda....


Przy tej smutnej okazji spotkałam kilka osób , które też odeszły przez te lata  z korpo , z różnych przyczyn , oraz  kolegę , który jeszcze ze mną pracuje ale jest w budynku oddalonym o 6km. Moje korpo jest  bardzo duże :) To mój "osobisty kolega"  :) od lat, ale o nim może  kiedyś...  :) Zawsze mówiłam , że my to razem w tym korpo zostaniemy i "pozamiatamy"  . I właściwie tak wyszło :)   Po wszystkim powspominaliśmy , wymieniliśmy mnóstwo informacji co gdzie u kogo , kto został dziadkiem , babcią , komu wnuczę się zaraz urodzi , co kto robi i jak teraz  żyje .
Na pytania czy to prawda , że Strusia pogoniłam też grzecznie odpowiadałam . W skrócie i bez emocji. Dałam radę :)   Miło było ich wszystkich znowu  spotkać , choć szkoda , że w takich okolicznościach . To tylko część niegdysiejszej ekipy.

Tak to już jest...   Teraz to tylko jakiś chrzciny , wesela albo pogrzeby.....



2 komentarze:

  1. Taka kolej rzeczy.
    Najpierw za młodu wspólne spotkania towarzyskie, a potem pogrzeby :(

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda , wszystkich kiedyś taki los czeka.

    OdpowiedzUsuń